niedziela, 20 kwietnia 2014

Artykuł: Samotność - wielka trwoga?

Każdy z nas w jakiś sposób jej zasmakował. Zwykle przed nią uciekamy, boimy się jej lub wstydzimy. Choć są i tacy, którzy o nią zabiegają… bo czasem dobrze wsłuchać się jedynie w siebie. „Samotność to taka straszna trwoga…” – śpiewał Ryszard Riedel. Czy rzeczywiście jest aż tak bezwzględna i przerażająca? Czy naprawdę przynosi tylko to, co bolesne i złe? Samotność nie jedną ma twarz. Zechcesz poznać jej pełnię? 

Samotność to swego rodzaju ‘bycie pojedynczym’. Definiowana jest jako zjawisko odczuwane subiektywnie, jako stan emocjonalny człowieka, który najczęściej wynika z braku pozytywnych, satysfakcjonujących relacji z innymi ludźmi. W wyniku tego braku rodzą się w człowieku ujemne emocje, dotkliwe pragnienie jakiejkolwiek bliskości, przenikliwa potrzeba zawarcia głębszej więzi międzyludzkiej. Zjawisko samotności ma również swój własny wymiar czasowy. I tak: samotność może być chroniczna – trwająca przez dłuższy okres czasu (całe lata, a nawet całe życie) bądź przejściowa – trwająca w danym momencie, związana z chwilami zerwania więzi miłości czy przyjaźni albo z utratą bliskiej osoby w wyniku śmierci, rozwodu, przeprowadzki. Uczucia samotności możemy także doświadczać na co dzień, często pomimo posiadania zdrowej relacji z drugim człowiekiem. Zwykle jest ono charakteryzowane jako uczucie przykre i niepożądane, często uniemożliwiające doświadczenie szczęścia.

Skąd ta samotność?
Przyczyn samotności jest wiele. Istnieje szereg czynników psychologicznych, które powodują wzrost prawdopodobieństwa poczucia odosobnienia. Warto wspomnieć tutaj o braku zaufania do siebie i innych, o niskim poczuciu własnej wartości, które sprawia, że z obawy przed odrzuceniem, unikamy kontaktów z drugim człowiekiem. Tak rodzi się samotność, która z kolei utrwala niską samoocenę. Kolejnym czynnikiem sprzyjającym poczuciu odosobnienia jest słaby rozwój umiejętności komunikowania się, który z kolei przekłada się na zahamowanie oraz próby wycofania społecznego. Często także nasze obawy przed bliskością, dystans emocjonalny, który generujemy, ograniczanie interakcji do sztucznych form komunikacji – wszystko to zapędza nas w ciemny, cichy zaułek. Pusty, bezludny zakamarek. Dzisiejsze czasy dodatkowo popychają człowieka w ten korytarz samotności.  Bary szybkiej obsługi, komputeryzacja, kolejne portale społecznościowe. Coraz więcej czasu spędzamy przed ekranem komputera. Umiera mocna, żywa i autentyczna komunikacja. Jej miejsce zajmują zaś płytkie, przypadkowe i urwane formy kontaktów. Wycofujemy się, izolujemy od siebie, doznajemy wstydu, poczucia winy. Zaciera się w nas zaufanie, pojawiają się zaś ból, lęk, napięcie i odrzucenie. Jeżeli taka samotność nie zostanie pokonana, zacznie narastać proces, który może doprowadzić do dezintegracji naszej osobowości.

Samotność z wyboru – nie taka straszna
Samotność nie zawsze oznacza cierpienie, bezradność czy wstyd. Wielu utożsamia ją z wolnością i niezależnością, czyniąc z niej osobliwy styl życia. Człowiek zawsze ma wybór, zawsze może pójść ścieżką związaną z rezygnacją z trwałych więzi z innymi bądź rezygnacją z budowania rodziny. Poza osobami wybierającymi życie w celibacie kapłańskim czy zakonnym, mogą to być wszyscy ci, którzy pragną w pełni poświęcić się znaczącemu dziełu, życiowej pasji. Samotność z wyboru nie musi więc ranić, nie musi też nieść za sobą negatywnych konsekwencji. Zdarza się wręcz, że pewien proces twórczy wymaga odosobnienia. Wówczas mają szansę powstać wielkie dzieła literackie, kulturowe oraz naukowe. Człowiek, który dokonuje wyboru podążania bezludną drogą, nawet jeżeli pozostaje sam, w rzeczywistości nigdy nie bywa samotny.

Sam na sam ze sobą
Samotność ma jeszcze jedno ciekawe, a zarazem bardzo dla nas – ludzi cenne oblicze. A mianowicie – może być stanem czy procesem, który pozwala dostrzec i poznać siebie, własne pokłady sił, unikalną kompozycję wad i zalet. Wszystko dzięki temu, że poprzez doświadczanie samotności, otrzymujemy szansę, aby dojrzeć i spojrzeć na wszystko z dystansem. Bycie sam na sam ze sobą ujawnia nasze prawdziwe „ja”, jego rzeczywistą naturę. Człowiek poznaje siebie na nowo i na nowo uczy się siebie akceptować, kochać i szanować. A kiedy wyjdzie z samotności, pojmie, jak wiele istnieje sposobów wyrażania siebie oraz jak daremne zdaje się być uzależnianie własnych reakcji od akceptacji otoczenia. Tak więc samotność uczy również autentyczności, prawdziwego bycia ze sobą, z ludźmi i z całym światem.

Dostrzegasz tę wielką złożoność pojęcia samotności? Jej indywidualizm? Każdy człowiek obiera pewną drogę w swoim życiu – trwanie we wspólnocie bądź istnienie w odosobnieniu. Często jednak nieubłagany los zmusza nas do przeżywania samotności niechcianej, bolesnej. I tylko od człowieka zależy, czy powróci do ludzi i świata silniejszy, czy zupełnie odizoluje się od otoczenia. W codziennym życiu, które oczekuje od nas coraz więcej, coraz szybciej i intensywniej, ważne jest także dostrzeżenie nieco innej postaci samotności. Samotności będącej źródłem wytchnienia, siły i poznania. Bo i ja, i Ty potrzebujemy czasem przerwy – w jakimś ładnym, wyjątkowym miejscu, w ciszy, spokoju i odosobnieniu. Wszystko po to, by nie ‘zwariować’, by wysłuchać jedynie siebie od początku do samego końca, by siebie odnaleźć, by zrozumieć i zaakceptować, wreszcie by pokochać – ten realny świat i nie zmyślonego siebie.



 Bibliografia:
1.  Stefańska-Klar, R. Z psychologii samotności. W: Psychologia i Rzeczywistość (nr 2/2002)
2.  Portal Charaktery


ARTYKUŁ TEN ZNAJDZIESZ RÓWNIEŻ PO ZALOGOWANIU NA STRONIE PORTALU PSYCHOLOGICZNEGO "PLASTEREK": Samotność - wielka trwoga? Anna Jędrych

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz