Zbliżają się Święta
Bożego Narodzenia. Według mnie te najpiękniejsze w roku. Za oknem coraz
częściej dokucza mróz, ale i śnieg miał już swój debiut. Za to w domu błogi
spokój pomieszany z lekko korzennym aromatem piernika. I ten cynamon w
herbacie, i słodycz mandarynek. Myślę, że to dobry moment, aby wreszcie
zrealizować coś, co kwitnie we mnie już od dłuższego czasu. Blog. Po co? Chyba
z potrzeby mojej głowy, która nie zawsze jest w stanie pomieścić wszystkie moje
wyszukane myśli i dziwaczne pomysły. Czasem sobie myślę, że na drugie imię
powinni mi dać Refleksja, niestety (a może ‘stety’) zostałam Anną Magdaleną ;) I
wystarczy mi okno albo ławka w parku, kawałek czystego papieru i drewnianego
ołówka (ewentualnie laptop). Wtedy do ideału brakuje jeszcze tylko ulubionego
wielkiego kubka z czerwonym uchem, wypełnionego zieloną herbatą albo kawą
zbożową (koniecznie z miodem!). I świat zatrzymuje się, zwalnia, odpoczywam.
Tak, odpręża mnie szperanie w głowie i w sercu. Od dziś chcę pisać o świecie do
świata… . A to miejsce, ten blog chciałabym poświęcić tym, którzy potrafią
śmiać się zupełnie bez powodu i tym, którzy wciąż poszukują przyczyn swojej
radości. Tym, którzy kochają bezwarunkowo i tym, którzy kochać dopiero się
uczą. I w końcu poświęcam go sobie, bo jestem dla siebie ważna. Bo chcę
dostrzegać życie i słuchać ludzi. A potem mówić i „milczeć” o świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz